Filip bardzo chciał pokazać mi Traunstein. Do wycieczki dołączyli się Radek z Erykiem. Pierwszego dnia zrobiliśmy sobie lajtowe III po grani, a potem długi spacer na sam szczyt (sam szczyt akurat specjalnie atrakcyjny nie jest). Sam Traunstein ładny, ale mnie to już trudno zachwycić i nie przeżywałem, jak Filip (zresztą mało kto przeżywa wszystko tak,jak Filip :-) )

W drodze powrotnej obwiesiliśmy jakieś V- niedaleko Liezen (konkretnie to Obere Burgstallwand). Filip swoje V- na pierwszym wyciągu pięknie poszedł po A0, ale za to dzięki temu nie trzeba było czekać. Dobre pytanie, czy ja bym to czysto poprowadził. Charakter trudności niby taki, jak lubię (wielkie chwyty), ale jednak do wychodzenie nad przelot w V- to już trzeba się nieco zmotywować, a moja motywacja wspinaczkowa jest chwilowo średnia. Ja swoje V- na piątym wyciągu przeszedłem czysto (choć było nieco upierdliwe - brak dobrych chwytów na ręce), ale pomogło, że się go nie spodziewałem (topo z Bergsteigen mocno przeszacowuje długość wyciągów na tej trasie i myślałem, że jestem niżej). Ogólnie bardzo miła trasa z bardzo krótkim podejściem i zejściem.