Zjazd ze schroniska do doliny był urozmaicony i dość wymagający, ale dobrze oznaczony (i bardzo dobrze, bo z braku śniegu nie wszystkie warianty oznaczone na mapie były przejezdne). Czerwone tyczki były cudowne nie tylko dlatego, że wskazywały, gdzie jechać, ale także pozwalały przewidywać ukształtowanie terenu, które przy widoczności, jaką mieliśmy i absolutnym braku kontrastu na śniegu często bywało zagadką.