Ostatniego dnia pogoda nieco się poprawiła (a może to tylko my w pewnym momencie zeszliśmy w końcu pod chmury) i moczyło nas tylko przez pierwsze pół dnia.
W pierszej części teren podobny do tego z poprzedniego dnia - trochę piargu, trochę prostej wspinaczki, sporo łażenia po śniegu. Barierę skalną obok Windlegerkopf w ostatnich latach intensywnie oporęczowali, co wydatnie ułatwia schodzenie, jednak poniżej niej nieprzyjemnie zaskoczyło nas bardzo twarde pole śnieżne (co prawda doraźnie ubezpieczone liną, ale i tak większości z nas dało się we znaki; gdyby zamiast deszczu świeciło słoneczko i było kilka stopni cieplej, to i pole śnieżne byłoby miękkie i przyjemne, ale akurat nie dawali słoneczka).
Ponieważ trawers przez Torwanderung był oficjalnie zamknięty ze względu na pola śnieżne, a my jakoś nie pałaliśmy ochotą do trawersowania 2.5 km po śniegu, wybraliśmy wariant przez hale.
Wg zegarka 610 m w górę i 1165 m w dół.
https://en.mapy.cz/turisticka?planovani-trasy&x=13.5912064&y=47.4610869&z=15&rc=9egu7xLIVaeYOxKzqdlKd3lwhQifhb&rs=osm&rs=osm&rs=coor&rs=coor&ri=6525757&ri=92549960&ri=&ri=&mrp=%7B%22c%22%3A132%7D
Na zakończenie rodzice Klausa podjęli nas obiadem i prysznicem, za co jesteśmy im ogromnie wdzięczni.