Tylko w niedzielę naprawdę dopisała nam pogoda - pełne słońce i turysta wysmażany na śniegu.
Najpierw wybraliśmy się na Hoher Dachstein i tym samym dokończyliśmy Superferratę.
Zimowe warunki okazały się dość skutecznie odstraszać turystów - poza porannym spiętrzeniem na Hoher Dachsteinie wyjątkowo nie było tłumów.
Następnie rozdzieliliśmy się i ja z Matejem poszliśmy załoić Skywalk, a reszta poćwiczyła techniki zimowe.
Skywalk okazał się być najtrudniejszą ferratą, jako w życiu zrobiliśmy. Brak mu co prawda skrajnie trudnego punktu kluczowego, ale nawarstwienie D/E pod rząd robi swoje.
Ferrata kończy się na tarasie widokowym dla turystów wjeżdżających kolejką - wskoczenie przez barierkę w pełnym rynsztunku pomiędzy zdziwionych turystów - bezcenne :-)